poniedziałek, 6 sierpnia 2018

#235 Uwikłani. Grzeszne noce - Laurelin Paige ~Czasami należy przestać się kontrolować...~


Nigdy się nie skarżyłam. Wiedziałam, że nikt mi nie pomoże. Walczyłam. Ciągle byłam gotowa do walki. I nadal jestem. Nigdy sobie nie odpuszczam. Nie stać mnie na taki luksus. Muszę być najlepsza. Twarda i profesjonalna. Nie mogę dać się wygryźć. Moje życie nigdy nie było łatwe. Brutalność ojca w stosunku do mnie i mojego młodszego rodzeństwa odcisnęła na nas swoje piętno. Staram się, jak mogę, aby uchronić ich przed złem całego świata, ale nie zawsze mi się to udaje. Czasami boję się, że nigdy nie zdołam uwolnić się z wiążących mnie żelaznych łańcuchów, które stworzyłam sama. Powinnam mieć nad nimi jakąś kontrolę, ale nie ma. Czuję się niezwykle słaba. Trudno mi to przyznać nawet sama przed sobą. Czasami zazdroszczę innym ludziom. Mają obok siebie kogoś, komu mogą bezgranicznie ufać. Wiedzą, że przy tej osobie są bezpieczne. Mogą pozwolić sobie na słabość. Nie sądzę, abym kiedykolwiek mogła zaufać komuś w ten sposób. Odsłonić się całkowicie przed inną osobą – to brzmi absurdalnie. Muszę przestać się nad sobą użalać. To nie czas ani miejsce. Nigdy nie będzie na to odpowiedniej chwili. Muszę znów powstać do walki. Choć nie. Chwila. Przecież nigdy nie przestałam walczyć. Nie darowałam nawet jednej minuty. Muszę mieć wszystko pod kontrolą, ale ostatnio coraz bardziej marzę o tym, aby być zniewoloną…

#234 Piekielna miłość - K. N. Haner ~Utrata nadziei to prosta droga do grobu...~


Czasami mamy ochotę się poddać. Ciągła walka z przeciwnościami losu okraszona wielkim cierpieniem i druzgocącymi serce łzami daje się tak bardzo we znaki, że pragniemy odpuścić. Zapomnieć. Przestać istnieć. Wydaje nam się, że tylko śmierć może przynieść ukojenie naszym zranionym duszom. Pragniemy tego spokoju za wszelką cenę. Wszyscy i wszystko odchodzi w zapomnienie, a my skupiamy się na jednym, jedynym celu - końcu. Chcemy powstrzymać łzy. Zatrzymać bicie serca. Nie patrzeć na tych, którzy nas zranili. Nie rozglądać się za tymi, za którymi tak bardzo tęsknimy. Mamy dość... Życia. Wywołuje ono w nas wielki, przerażający strach. Obezwładnia nas i niszczy. Powoli, dzień po dniu, oddajemy się w objęcia śmierci. Pozwalamy jej odebrać to, czego tak bardzo się boimy. Dlaczego? Czemu nie potrafimy zmierzyć się ze strachem? Z jakiej racji nie podnosimy się po upadkach? Dlaczego nie walczymy? Boimy się - szepczemy w ciemności. Dość. Koniec z ukrywaniem się. Wyjdźmy w końcu na zewnątrz i podejmijmy walkę o życie. Pokochajmy je ze wszystkimi ranami. Pozwólmy, aby nas poprowadziło. Odnajdźmy nadzieję. Pamiętajcie: nigdy nie mówcie, że coś jest niemożliwe do zrealizowania! Pokochajcie samych siebie.