
Ludzie pragną zdobyczy. Jest tak od początku i zawsze tak pozostanie. Myśliwi pragną zwierzęcia, biznesmeni — pieniędzy, a królowie... Królowie pragną nowych ziem. Tylko, co jeśli są one zajęte przez inny lud? Wtedy rozpoczyna się wojna. Tylko w imię czego? Pieniędzy, władzy? A co z tymi wszystkimi ludźmi, którzy giną tylko dlatego, że ktoś inny pragnie bogactwa? Wojna jest okrutna i wyniszcza ziemię. Kiedy już się zacznie, nic nie może jej powstrzymać. Niesie ze sobą śmierć. Zabiera niewinne istnienia. Przynosi głód i choroby. Ktoś mógłby zapytać: skoro znamy konsekwencje, czemu nie potrafimy przestać? Czy tak trudno odpuścić i zachować pokój między narodami? Dla niektórych ludzi jest to niewykonalne. Mówię tu o tych, którzy sprawują władzę. Pragną prestiżu, bogactwa, sławy. Podejmują decyzje za całe narody i skazują je na armagedon. Powinnyśmy się zjednoczyć i zaprzestać tego okrucieństwa, ale czy jest to możliwe? Kochani, ostatnio na blogu pustki, a to dlatego, że mam coraz mniej czasu, a jedną książkę czytam przez tydzień. Ubolewam nad tym faktem i mam nadzieję, że niedługo to się zmieni i będę mogła więcej czasu poświęcać mojej działalności blogowej, a teraz zapraszam was na recenzję książki, która przeniosła mnie do świata wojen, krwawych walk i nowej władzy. Czy spełniała moje oczekiwania? Tego dowiecie się z recenzji, na którą serdecznie zapraszam!